poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Emilia

Na ogół nie myślała o nim.
Ale zdarzał się dzień,częściej wieczór gdy dopadała ją tęsknota.
Zamykała oczy i czuła jego zapach. Znów była w jego ramionach,tych,które choc na chwilę dawały poczucie bezpieczeństwa. Jej policzek znów ocierał się o jego szorstki zarost.
    Jakby to było gdyby wtedy,10lat temu,nie napisała w mejlu "nie całuj mnie wirtualnie,pocałuj mnie naprawdę"...
   Przy następnym spotkaniu służbowym czuła jego wzrok na swoich ustach,a gdy wszyscy wyszli i zostali sami pocałował ją.Nie wirtualnie. Wiedziała że to koniec spokojnego życia,że teraz będzie musiał całować ją jak najczęsciej.
    Może byłaby szczęśliwsza bez niego? Może dotyk Marcina nie bolałby tak bardzo? Nie musiałaby wypijać butelki wina żeby zmusić się do małżeńskiego seksu?
   Tak ustalili. Bo dzieci,interesy,zobowiązania. Tak będzie lepiej. Nie było. A może bywało? W tych kradzionych chwilach,w hotelowych pokojach,w jego biurze.Chwilach nasyconych emocjami,adrenaliną,a nawet miłością.
 

Gdyby tak...

Gdyby wybrała dziś inną drogę... Gdyby zamiast w prawo skręciła w lewo. Gdyby weszła do sklepu kupić czerwone wino...
Gdyby.
Skręciła jednak w lewo i zrezygnowała z zakupu wina. Poszła prosto do auta.
Los tak chciał?
Co by było gdyby spotkała go w środku miasta? Udalby że jej nie widzi? Powiedziałby "przepraszam"? Byłoby tak łatwiej?
Każda strata wymaga pogrzebu, pożegnania. Jej to odebrano. Nie mogła spokojnie pogrzebać tej przyjaźni. Potrzebowała wyjaśnienia. Dlaczego on pozwala to sobie robić ???

środa, 30 lipca 2014

Alicja

Po raz kolejny czytała "Samotnośc w Sieci".
Książka pisana gdy internet był jeszcze świętem,Siecią pisaną z szacunku przez duże S.
Teraz już był zwykłym netem,oczywistością,niezbędnym elementem codzienności.
Dla niej jednak stał się na krótki czas Siecią. Świętem naładowanym emocjami.
Zaczęło się od pomyłki,była w dołku,chciała się wyżalic przyjaciółce,kliknęła nie w to okienko na gg. Jej płaczliwą wiadomośc odebrał Piotr,znajomy którego w zasadzie przypadkiem miała w kontaktach. Przypadkiem akurat był on-line. Przypadkiem odpisał. Przypadkiem nie mogli przestac rozmawiac. Przegadali trzy godziny. O wszystkim,o niczym.
Dawno nie uśmiechała się bez powodu. Nuciła pod nosem szykując kolację dla męża i dzieci.

niedziela, 27 lipca 2014

Alicja

Horkruksy. Utkwiła jej ta nazwa z Harrego Pottera w głowie. Horkruks pozwalał rozszczepic duszę i zachować jej część ale by go stworzyc trzeba było zrobic coś strasznego.Ostatecznego.
Czy zdrada jest wystarczająco straszna i ostateczna?
Bo dusza Alicji była rozszczepiona. Podzielona na cząstki. Podział był bolesny ale poniekąd był jej własnym wyborem. Ucieczką od prozy. Codzienności.
Był czas że nic nie czuła. I w momentach gdy to sobie uświadamiała czuła ucisk w piersi,serce odmawiało dalszej współpracy,oddech się blokował. Zamykała się w łazience żeby nikt tego nie zauważył. Choć pewnie nawet gdyby zaczęła płakać w kuchni nie zrobiłoby to na nikim wrażenia. Dzieci były zajęte grą na konsoli,mąż ogladaniem telewizji.
Horkruksem były teraz jej usta pamiętające muśnięcie ust Piotra...

Kornelia

Kornelia była samowystarczalna.
Sama na siebie zarabiała. Sama o siebie dbała. Sama chodziła do kina. Sama wzywała złotą rączkę do prac z którymi sobie nie radziła. Sama jeżdziła na wakacje.
Taki był jej wybór.
Nic poniżej trzęsienia ziemi jej nie interesowało. Nie chciała letnich uczuc. Wymarzyła sobie wysokie C od pierwszego wejrzenia. Tylko jak do tej pory nic takiego się nie zdarzyło.
Nawet jeśli na początku zaczynało się obiecująco po góra trzecim spotkaniu zaczynało się robić nudno. Niedobrze jej było gdy patrzyła w zachwycone nią oczy.
Bo facet jej marzeń miał być niedostępny a jednak zakochany,czuły ale szorstki. Taki jak...Rett Buttler! Tak,to jest dobre porównanie. Zawsze pociagali ją zimni twardziele,tacy co mieli lód zamiast serca i tylko ona mogła go stopić. Bo przecież była wyjatkowa.
Tylko gdzie takiego spotkać w świecie pełnym metroseksualnych chłopców?

Alicja

Nie wiedziała skąd wróciło konkretnie to wspomnienie. Przecież pozbyła sie go dawno temu. Zagrzebała pod warstwą innych wspomnień. Wymazała skrupulatnie z pamięci tamte dwa miesiące życia.
I nagle znów stała na parkingu pod centrum handlowym,padał deszcz,zmierzchało. A ona poczuła muśnięcie jego ust.Tylko muśnięcie. Zamiast pożegnalnego cmoknięcia w policzek.
Dobrze że miała na głowie kaptur,dobrze że było ciemno. Nikt nie zauważył że ziemia zadrżała. Jak w harlequinie.
Tyle razy wcześniej o tym rozmawiali,tyle razy mówiła mu że żadne całowanie nie w chodzi w grę.Bo przecież łączy ich przyjażń bo tylko przyjażń jest dopuszczalną relacją w ich przypadku. On jednak był uparty.I zrobił to. Choć czy takie muśnięcie można nazwać prawdziwym pocałunkiem?

Potem wsiedli do aut i odjechali. Jakby nic się nie stało.

Kilka godzin pózniej dostała smsa-Nie mogę przestać o tym myśleć. Odpisała-Ja też.